Cześć, Ślicznotki!
Dzisiaj wpis z serii PORÓWNANIE PRODUKTÓW, a na tapet bierzemy dla bardzo popularne samoopalacze, czyli Fake Bake 60 Minutes oraz Fake Bake Flawless. Przetestowałam obydwa i opowiem wam o moich doświadczeniach z nimi związanych.
Dlaczego Fake Bake?
Czy jest ktoś, kto nie słyszał o samoopalaczach Fake Bake? Mam wrażenie, że popularność tej marki jest tak duża, że dotarła nawet do tych, którzy sztuczną opalenizną wcale się nie interesują. To najpopularniejsza marka samoopalaczy premium. Co to właściwie oznacza?
Premium to przede wszystkim cena. Przyznaję, samoopalacze Fake Bake są bardzo drogie, więc inwestycja jest spora. Najdroższy jest chyba ten do ciała i twarzy (Flawless Coconut Serum) w biało-złocistym opakowaniu.
Ja wybrałam do testów dwa samoopalacze w płynie: 60 Minutes i Flawless. Wyglądają podobnie, są równie popularne, a jednak jest między nimi parę różnic. Zapraszam na porównanie!
Samoopalacze Fake Bake
Co łączy samoopalacze Fake Bake (oczywiście oprócz ceny)?
To wyjątkowe preparaty samoopalające, które – mimo różnej formy i konsystencji – dają podobne efekty. Za bardzo naturalną i wyrazistą opaleniznę odpowiada w nich trio substancji brązujących, występujących też naturalnie: DHA, DMI oraz erytruloza.
To nieprzypadkowe substancje. Odpowiadają za naturalne efekty i wolniejsze, zbliżone do naturalnego rozwijanie się opalenizny. Samoopalacze Fake Bake łączy też trwałość efektów, które utrzymują się parę tygodni.
Samoopalacz Fake Bake 60 Minutes
Pierwszy produkt, który zaczęłam testować to Fake Bake 60 Minutes. Mówią, że to samoopalacz, który z całej oferty marki nadaje się najbardziej na początek, bo daje delikatne efekty i ułatwia wypracowanie swojego, najlepszego sposobu stosowania samoopalacza. Co warto wiedzieć o Fake Bake 60 Minutes? Oto kilka moich spostrzeżeń.
- Nazwa odnosi się do stosowania – producent zaleca, aby samoopalacz zmywać po 60 minutach od nałożenia i nie trzymać go na skórze dłużej niż 3 godziny (podrażni).
- Urzekł mnie bardzo tropikalny zapach samoopalacza, który niestety jest taki tylko na początku, bo potem pachnie jak typowy samoopalacz (choć nie aż tak wyraziście).
- To samoopalacz w płynie, który szybko się wchłania i jest łatwy w aplikacji, zwłaszcza że w zestawie jest rękawica do nakładania.
- Aplikacja jest szybka, za to efekty utrzymują się nawet 2 tygodnie (jeśli nie robię peelingów).
- Duży plus należy się za wydajność, bo jedno opakowanie wystarcza na pół roku lub więcej (przy regularnym stosowaniu).
Samoopalacz Fake Bake Flawless
Choć byłam bardzo zadowolona z efektów, jakie uzyskałam dzięki wersji 60 Minutes, postanowiłam przetestować też samoopalacz Fake Bake Flawless. W końcu porównanie się samo nie zrobi, a ja też sama byłam ciekawa, czy naprawdę daje wyrazistsze efekty. Tutaj też mam parę spostrzeżeń.
- Tę wersję samoopalacza trzeba trzymać na skórze zdecydowanie dłużej – należy go zmywać dopiero po 6-8 godzinach.
- Ma zdecydowanie gorszy zapach – początkowo nie jest źle, ale potem to już typowa woń samoopalacza.
- Też jest to samoopalacz w płynie, który aplikuje się bardzo wygodnie, ale wchłania się wolniej, więc ja aplikowałam go (i tak wam zalecam) na co najmniej 2 godziny przed snem.
- Tutaj też efekty utrzymują się 2 tygodnie, więc bardzo spoko.
- Największy plus samoopalacza Flawless to jego efekty – naturalna i wyrazista opalenizna, jak po tygodniu albo dwóch na Karaibach.
Czy polecam Fake Bake?
Nie byłam przekonana co do tych samoopalaczy. Wysoka cena, płynna formuła (wydaje się trudna do zaaplikowania)… Myślałam, że wtopię kasę, ale postanowiłam przetestować.
Dobrze się stało, bo okazało się, że samoopalacze Fake Bake dają REWELACYJNE EFEKTY. Opalenizna jest naturalna, nie ma żadnych zacieków, nie wygląda sztucznie i utrzymuje się nawet 2 tygodnie. Byłam bardzo miło zaskoczona tym, że ten bardzo naturalny efekty opalenizny wcale nie wymaga dużo poświęcenia, bo aplikacja jest prosta.
Na pewno kupię Fake Bake jeszcze raz. Mam tylko dylemat – 60 Minutes czy może jednak mocniejszy w działaniu Flawless? Hmm…
Dodaj komentarz